Mamy dobrą wiadomość dla wszystkich zainteresowanych życiem pary sokołów wędrownych, gniazdujących od kilku lat na kominie naszej ciepłowni przy ul. Słowiańskiej w Koszalinie: ruszył podgląd gniazda. Dzięki trzem kamerom można teraz podpatrywać sokole zwyczaje przez okrągłą dobę.
Obraz z kamer jest dostępny na naszej stronie meckoszalin.pl. Wystarczy kliknąć na umieszczoną na górze strony zakładkę SOKOŁY ONLINE. Możemy korzystać z trzech kamer: jednej umieszczonej na zewnątrz i dwóch wewnątrz gniazda. Kamery przekazują obraz także nocą, mają również zamontowane mikrofony, więc niekiedy można usłyszeć pisk sokołów.
Nasza para na razie wysiaduje trzy jajka, ale niewykluczone, że wkrótce pojawią się kolejne. Sokoły zagnieździły się w specjalnie przygotowanej dla nich budce, zawieszonej na kominie na wysokości około 80 metrów, w 2015 roku. Wtedy dochowały się trzech młodych. Kolejne lęgi liczyły już po cztery młode, a ubiegłoroczny był ewenementem na skalę światową – młodych było aż pięć! Tak duże i regularne lęgi mogą sugerować, że i tegoroczny będzie liczył więcej niż trzy sztuki. – Jest to więcej niż prawdopodobne, bo sokoły wędrowne składają zwykle rok w rok tyle samo jaj. Osobną kwestią jest oczywiście to, czy młode się wyklują, czy jaja nie popękają. Ale koszalińska para do tej pory była raczej pewniakiem – mówi Sławomir Sielicki, szef opiekującego się ptakami Stowarzyszenia Na Rzecz Dzikich Zwierząt „Sokół” z Włocławka. Stowarzyszenie prowadzi w Polce program reintrodukcji sokoła wędrownego. Jego członkowie co roku obrączkują młode ptaki. Obrączek nie mają tylko rodzice.
Sokoły wędrowne, gdy już wybiorą miejsce gniazdowania, trzymają się go do końca swojego życia, czyli przez kilkanaście lat. Z kolei ich potomstwo, gdy dojrzeje, odlatuje z gniazda. Samce pokonują 50 – 100 km, samice potrafią przelecieć i tysiąc. W 2018 roku w Danii zaobserwowano samicę, która przyszła na świat w Koszalinie w 2016 roku. Oznacza to, że do nowego domu przeleciała prawie 500 km w linii prostej.
Sokoły wędrowne do niedawna w ogóle w Polsce nie występowały. Gatunek niemalże wyginął nie tylko w Europie, ale i Ameryce Północnej, w latach 50. ubiegłego wieku, gdy na skutek skażenia środowiska środkami owadobójczymi było coraz mniej młodych. Koszalin jest jednym z niewielu miast, które mogą poszczycić się obecnością tych rzadkich ptaków.
Mamy jeszcze jedną niespodziankę – w najbliższych dniach na naszej stronie meckoszalin.pl oraz na profilu na FB (@MECKoszalin) ogłosimy konkurs na imiona dla sokolich rodziców. Zwycięzcom wręczymy drobne upominki.